Obserwatorzy

czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział V "A może ze mną zamieszkasz?"

Obudziłam się około jedenastej, ubrana i umalowana, na nogach nadal miałam buty. Przebrałam się i umyłam i zeszłam na dół. Dariah leżała na mojej skrzypiącej kanapie i obżerała się ciastkami czekoladowymi.
- I jak się randka udała?- spytałam.
- Spoko- odpowiedziała z pełną buzią.
- Yhy, ok, a o której godzinie Chris wrócił do domu?
- Chyba jakoś o dwunastej.
- Dziewczynko, jak o dwunastej, skoro ja o pierwszej wróciłam to jeszcze się z nim migdaliłaś.
- No dobra, wyszedł trochę po drugiej. Ale gdzie ty tak długo byłaś, bo chyba nie w Starbucks'ie.
- Nie, ja i Nathan poszliśmy później do klubu, bo była impreza, byliśmy tam z resztą The Wanted i Kelsey.
- I z tego co wiem, to ty i Nathan bawiliście się bardzo dobrze.
- O co ci chodzi?- spytałam zdziwiona.
- Na stole leży gazeta, sama zobacz.
Wzięłam ze stołu gazetę i przeczytałam na pierwszej stronie wielki nagłówek "Czyżby Nathan Sykes (20l.) znalazł wreszcie swoją drugą połówkę?", a pod spodem nasze zdjęcia jak się całujemy w pub'ie.
- To już nawet nie wolno udawać przed byłym?- spytałam retorycznie.
- Co? Mike tam był?
- Tak, a z racji tego, że nie miałam nikogo po nim to postanowiliśmy z Nathem trochę poudawać i ostatecznie się pocałowaliśmy- odpowiedziałam. Jak można być takim idiotą, żeby od razu pisać, że jesteśmy razem? Bo co? Bo raz się pocałowaliśmy na oczach wszystkich? To bez sensu. Zaczęłam zakładać buty i kurtkę.
- Ej chwila, gdzie ty idziesz?- zapytała zaskoczona Dariah.
- No jak to gdzie? Jadę do Nathana pogadać z nim o tym pieprzonym brukowcu.
- No dobra, tylko wróć szybko.
Otworzyłam drzwi i to, co zobaczyłam kompletnie mnie załamało. Nathan wczoraj nie wrócił do domu. On przez całą noc spał pod moimi drzwiami. Nie miałam zamiaru go budzić w jakiś delikatny sposób. Weszłam do domu i nalałam do szklanki zimnej wody.
- Co ty robisz?- spytała Dariah.
- Spójrz, kogo zalazłam przed domem- odpowiedziałam, a Dariah szybko pobiegła do drzwi, a wróciła śmiejąc się.
- No to nieźle wczoraj zabalowaliście.
- Chciał, żebym go wpuściła do domu.
- Czemu tego nie zrobiłaś? Spał na dworze, tam jest najwyżej piętnaście stopni!
- I co, może jeszcze miałam go położyć na moim łóżeczku i zrobić herbatki? Coś ty, nie będę go do domu na noc wpuszczać- odpowiedziałam i poszłam ze szklanką w kierunku drzwi. Dariah zrobiła mu jeszcze zdjęcie telefonem, jak słodko śpi, po czym ja wylałam mu zimną wodę wprost na twarz.
- Co ty, kurwa, robisz?- krzyknął, budząc się i momentalnie stając na nogach. Ja i Dariah nie mogłyśmy wyrobić ze śmiechu- Cholera, czemu ja śpię na dworze, tu jest zimno! Ja pierdziele, że spałem na dworze, to jeszcze jakoś przetrwam, ale dlaczego pod twoimi drzwiami?!
- Chodź do domu, bo tu wszyscy zamarzniemy- pociągnęłam go za rękaw. Posadziłam na fotelu, Dariah poszła do siebie, mówiąc, że nie chce nam przeszkadzać, za co spiorunowałam ją spojrzeniem, a ja poszłam do kuchni po herbatę. Wróciłam z dwoma kubkami, a Nathan oczywiście siedział na kanapie. Usiadłam w miejscu, w którym wcześniej on siedział.
- Powiesz mi w końcu, czemu spałem pod twoimi drzwiami?
- No, więc tak, byliśmy wczoraj na imprezie...
- To wszystko wyjaśnia- westchnął Nathan.
- No byliśmy na tej imprezie, a później uparłeś się, że mnie odprowadzisz do domu, odprowadziłeś mnie, a później chciałeś, żebym cię wpuściła, żebyś u mnie spał.
- Co?! Chciałem z tobą spać?!- wykrzyknął.
- Nie ze mną, debilu, tylko u mnie, chociaż kto tam wie, czego ty chciałeś- westchnęłam i kontynuowałam- ale oczywiście cię nie wpuściłam. Chyba nie chciało ci się zbytnio wracać do domu, bo usnąłeś pod domem. Oto cała historia.
- Aha ok, dzięki, niezbyt dużo pamiętam z tamtej nocy.
- Mogę ci opowiedzieć, tylko powiedz, na którym momencie skończyłeś- miałam nadzieję, że pamięta, jak spławialiśmy Mike'a, bo nie chciało mi się tłumaczyć, jak nasze zdjęcia trafiły do gazet.
- No, całowaliśmy się, potem podszedł twój eks, podeszliśmy do stolika i skończyłem na tym, jak zamawialiśmy piątego drinka.
- Ok, to w sumie nic się nie działo później, Tom usnął na ramieniu Kelsey, Jay gadał coś o plastikowych piłeczkach, Siva był normalny, a Max usnął w łazience, ale wrócił po pół godzinie i mówił o matematyce. I jest jeszcze jedna sprawa, chodzi o to, że jesteśmy na okładkach gazet.
- Jak to? Czemu MY?
- Ktoś zrobił nam zdjęcie, jak sie całowaliśmy i teraz jesteśmy na pierwszych stronach- powiedziałam podając mu gazetę. Chwilę siedzieliśmy w ciszy, w trakcie której Nath prawdopodobnie czytał.
- Nie martw się, to minie, trochę popiszą i po pewnym czasie przestaną- odpowiedział beztrosko. Byłam oszołomiona. Jestem na okładce gazety z chłopakiem, którego poznałam kilka dni temu, dodatkowo on jest gwiazdą. A myślałam, że moją największą tragedią było to gdy ktoś ze mną zerwał. Teraz połowa Londynu zastanawia się, kim jest ta dziewczyna na zdjęciu. Niedługo zaczną mnie wytykać palcami na ulicy, a on mówi, że to przejdzie.
- Chyba sobie jaja robisz- to było jedyne, na co było mnie stać.
- O co ci chodzi? Nie przejmuj się tym, powiem dziennikarzom, że nie jesteśmy razem i...
- Tak, Nathan, na pewno każdy dziennikarz ci uwierzy, że dziewczyna, z którą się całowałeś nie jest twoją dziewczyną. A po drugie, to jak mam się nie przejmować? Nigdy nie pisali o mnie w gazetach. No dobra, pisali, ale tylko w szkolnych, kiedy zdobywałam pierwsze miejsca w konkursach, albo kiedy otrzymałam tytuł miss...
- Otrzymałaś tytuł miss? No w sumie to się nie dziwię, jesteś piękna.- Jeśli wcześniej powiedziałam, że byłam oszołomiona to musiało być kłamstwo, dopiero teraz naprawdę byłam oszołomiona. Ten chłopak zamiast próbować wyjaśnić, że nie jesteśmy razem, to prawił mi komplementy.
- Chwila, a może tobie się podoba to, że uważają nas za parę?- usłyszałam swój własny głos. Nathan się uśmiechnął.
- Nie powiem, że jest to coś okropnego.
- Głupi jesteś- pokręciłam głową z dezaprobatą- proszę cię, zrób coś.
- Dobra, już dobra- wyciągnął z kieszeni telefon i ku mojemu szczeremu zdziwieniu, wszedł na twittera.
- Nathan, idioto, teraz będziesz przeglądał tweety?- zapytałam przez zęby.
- W ciągu minuty obraziłaś mnie już dwa razy- zaśmiał się, już traciłam kontrolę nad sobą- napiszę na twitterze, że nie jesteśmy parą, pamiętaj, nieważne, co piszą gazety, ważne, że fani wiedzą jak jest naprawdę.
- No dobra, skoro myślisz, że to zadziała...
- O cholera- zaklął Nathan i szybko wstał z kanapy.
- Co znowu?
- Muszę iść, pół godziny temu miałem być w studiu.
- Dobra, spadaj, zadzwoń jak skończysz.
- Dobrze, kochanie- poczułam jak zaczyna mnie boleć głowa. W takiej sytuacji on miał ochotę na jakieś głupie żarty.
Wyszedł, a Dariah zeszła na dół.
- I co powiedział?
- Nie przejął się tym zbytnio- odpowiedziałam nalewając soku.
- W sumie to nie opowiadaj, wszystko wiem.
- Jak to?- spojrzałam na nią podejrzliwie.
- No proszę cię, chyba nie myślałaś, że będę siedzieć cichutko w moim pokoju, czytając książkę, wszystko słyszałam.- Uśmiechnęłam się, moja siostra była dobra w tym sprawach, potrafiła siedzieć cichutko za ścianą, tak, że nawet można było pomyśleć, ze nie ma jej w domu, ale ona zawsze potrafiła wszystkiego się dowiedzieć. Wyciągnęła telefon.
- Sprawdzasz, co Nath napisał na twitterze?
- Tak- odpowiedziała- posłuchaj: "Dziewczyna na zdjęciu to @CourtneyDabkowska" link do twojego twittera "Nie jesteśmy parą, po prostu wyświadczyłem jej przysługę".
- No to się wysilił.
- Nie przesadzaj, trudno się zmieścić w 140-tu znakach.
- W sumie to masz rację.
- Ej, Court, mam takie pytanie- zaczęła nieśmiało, a ja już chyba wiedziałam, o co jej chodzi.
- No, pytaj.
- Bo wiesz, to jest naprawdę fajny chłopak, może chciałabyś jednak z nim być, co?- Bingo. Wiedziałam, że tak będzie brzmiało jej pytanie. Pytanie było proste, trudna była odpowiedź. Niby mnie denerwował, oblał piwem, przez niego trzy czwarte dziewczyn na całym świecie mnie nienawidzi, ale z drugiej strony, to był dla mnie miły, poza tym, gdy się uśmiechał miałam dziwne uczucie w mózgu, to było coś w stylu: "Jego uśmiech jest taki świetny". Ale nie wiem, czy chciałabym z nim być. Niestety jakaś malutka część mojego umysłu wrzeszczała "Umów się z nim! Musicie być parą!".
- Nie wiem, musiałabym się naprawdę zastanowić, to trudne, nawet nie wiesz jak on mnie irytuje, ale z drugiej strony to trochę mi szkoda, kiedy się żegnamy- odpowiedziałam jednym tchem.
Zrobiłyśmy herbatę i usiadłyśmy do filmu. W końcu zadzwonił Nathan.
- Cześć, kochanie- usłyszałam w słuchawce na przywitanie. Głupek, ale już sobie odpuszczę, żeby go o tym uświadamiać.
- Siema, jak w studiu?
- Spoko, co u ciebie słychać?
- Nathan, prosiłam żebyś zadzwonił, ale nie po to, żeby sobie poplotkować, tylko po to, żeby porozmawiać o nas.- Dariah posłała mi spojrzenie znaczące "Czyli coś jest na rzeczy?". Pokręciłam głową, pokazując jej, że nie o to mi chodziło i chciałam kontynuować, ale nie było mi to dane.
- O nas? To brzmi poważnie- powiedział Nathan.
- Chodziło mi o pseudo-nas, głupku- nie mogłam się powstrzymać- zrobiłeś coś oprócz twittera?
- Nie, po co? Twitter to najważniejsze miejsce. Znaczy portal. Wystarczy to.
- No dobra, skoro tak uważasz- dałam za wygraną.- Pa, kochanie- powiedziałam sarkastycznie.
- Poczekaj, poczekaj!- usłyszałam jeszcze, więc nie rozłączyłam się- może się spotkamy na kawie?
- Nie będę z tobą nigdzie wychodziła, jak chcesz to przyjdź.
- Dobrze, będę wieczorem.

Rozłączyłam się, nie musiałam opowiadać siostrze rozmowy, bo oczywiście wszystko słyszała.
- Więc skoro ty dzisiaj masz randkę- odezwała się Dariah, a ja spiorunowałam ją za to wzrokiem, ale kontynuowała- to ja zapraszam Crisa.
- Ok, nie będę ci zabraniać, bo wyjeżdżasz za trzy dni, więc rób, co chcesz.
- Tutaj jest tak fajnie, nie chcę wyjeżdżać- powiedziała rozleniwiona Dariah. I nagle wpadłam na świetny pomysł.
- Posłuchaj, w tym roku chyba zaczynasz studia, tak?- Dariah pokiwała głową- mój dom jest dość duży, może chcesz ze mną zostać w Londynie na stałe?


Witam, ale nie tak entuzjastycznie jak zawsze, chyba do każdej z nas już doszła wiadomość o przerwie chłopaków ;_; ja się prawie popłkałam, juz jestem z przyjaciółką umówiona na wspólne opychanie się lodami czekoladowymi żeby humor nam się poprawił :( Jeszcze directioners nas na twitterze dobijają, że znowu chce mi się płakać.... ach, każdy przeżywa inaczej ;) bądźmy dobrej myśli, chociaż ze mną to trudno ;) nowy rozdział postaram się dodać jak naszybciej, ale wiecie, drugi blog czeka ;* komentujcie <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz