Obserwatorzy

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział XI "Można wybaczyć, nie da się zapomnieć"

- Cześć, kochani- przywitałam się ze wszystkimi i usiadłam obok Kelsey i Nareeshy, French jeszcze nie przyszła. Zawsze lubiła wielkie wejścia. Ja też, ale Nathan juz nalegał, żeby wychodzić, więc uległam na jego jęki.
Tom zamówił dla nas drinki. Po chwili weszła French, nie mogła nas zauważyć, więc podeszłam do niej.
- Cześć, chodź, podejdziemy najpierw do barku, zamówimy coś dla ciebie- oznajmiłam i poprosiłyśmy kelnera o jakiś drink, który pierwszy wpadł nam w oko. Wróciłyśmy do stolika. I teraz przedstawianie.
- Ty, French, znasz wszystkich- uśmiechnęłam się do niej- no, więc to jest French- wskazałam na nią gestem i usiadłyśmy razem tam, gdzie ja wcześniej siedziałam.
Bawiliśmy się wyśmienicie, niestety Nareesha wyszła wcześniej, bo miała sporo pracy, French chyba nawet zapomniała o tym, że ma jakikolwiek problem czy zmartwienie. I dobrze, mężczyznami nie ma się, co przejmować. Pomińmy fakt, że sama dwa dni temu siedziałam zapłakana w domu, bo już nigdy nie spotkam Nathana... Ale French nie powinna się przejmować, zwłaszcza takimi, jak Zack, w ogóle nie wyjaśnił, o co mu chodzi, tylko "do widzenia" i koniec. Jest śliczna, więc niedługo pewnie znajdzie sobie kogoś nowego.  
Ja nic tego wieczoru nie piłam, bo, niestety przyjechałam samochodem i obiecałam, że przywiozę nas do domu. Okazało się to złym wyborem, gdyż pił każdy, a wiadomo, że jak ktoś jest pijany, a ktoś inny trzeźwy, to rozmowa im za nic nie idzie. Dlatego starałam się nie wychylać, żeby nikt mnie nie zaczepiał z jakimiś głupimi pomysłami. Na moje nieszczęście, Parker zauważył, że jestem jakaś cicha i wymyślił dla mnie zajęcie. Oczywiście nie zwrócił się od razu do mnie tylko tak od niechcenia rzucił:
- Trochę nudno, nie? Może w coś zagramy?
- Czemu nie? Tylko, w co?- rozmowę bełkotliwie chciał podtrzymać Jay. Chyba on był najbardziej pijany, inni przynajmniej normalnie układali zdania i nie zacinali się, kiedy próbowali coś powiedzieć.
- W pokera- odpowiedział Tom z głupkowatym uśmieszkiem na ustach.
- Ale ja nie wziąłem z domu pieniędzy- odparł Siva, robiąc smutną minę.
- To, czym ty chcesz zapłacić za drinki?!- spytał z wyrzutem Max.
Siva otworzył usta, żeby odpowiedzieć, ale zamknął je, chwilę się zawahał i z zaskoczeniem oznajmił:
- Cholera.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł grać w pokera na pieniądze.- powiedziałam ostrożnie.-
Nie musimy na coś grać, pograjmy bez żadnych fantow- zaproponowałam, co nie było dobrym posunięciem bo Parker od razu zwrócił na mnie uwagę.
-O, nie kochana, my zawsze gramy na coś, a skoro niektórzy nie mają przy sobie pieniędzy- tu karcąco spojrzał na Sivę- a większość musi oszczędzać, żeby zapłacić, to zostaje nam tylko jedno...
- O, nie, chyba sobie żartujesz- przerwałam mu ostro.
- Ja nie żartuje w takich sprawach- udał powagę. 
- Mamy sie rozbierać w miejscu publicznym?- zapytałam z niedowierzaniem. 
- Nikogo juz nie ma- rzeczywiście, w barze nie było nikogo oprócz kilku kelnerów. 
- A skąd weźmiemy, karty, mądralo?- spytałam z satysfakcją, że jednak uda mi się go przekonać.
- Właściciel ma na zapleczu, pożyczy nam- szeroko uśmiechnął sie Tom.
- Ale nawet nie zapytaliśmy innych o zdanie, może inni tez nie chcą grać- powiedziałam i z nadzieją spojrzałam na French i Kelsey.
- Ja od razu sie zgadzam, a ty Kels?- French zwróciła się do blondynki.
-Pewnie, czemu nie?
One juz chyba serio za dużo wypiły! Żeby tak od razu się zgadzać?! Ludzie, przecież jesteśmy w miejscu publicznym!
-Widzisz? Jesteś przegłosowana!- zaśmiał sie Tom.
-Chwileczkę, skąd wiemy, że Nathan sie zgodzi? No, kochanie, chyba nie pozwolisz, żeby twoja dziewczyna rozbierała przy wszystkich- zrobiłam w jego stronę proszące oczy.
I teraz coś zauważyłam. On nic nie wypił! Zdrajca! To ja tu poszczę od alkoholu, żeby on mógł tyłek przewieźć moim samochodem a on nic nie pije... nawet nie wiem jak to określić...
-No wiesz...- zaczął, a ja spojrzałam na niego karcąco, ale nie patrzył na mnie, patrzył na Toma, unikał mojego wzroku, bo wiedział, jaki on jest.- W sumie czemu nie!- uśmiechnął sie szeroko i puścił mi oczko. Nie wiem, czy to miało mi pomóc, ale jeśli tak, to się nie udało.
Szczerze, zaczęłam panikować, Tom poszedł po karty. Poczułam, jak twarz robi mi sie biała jak papier. Tu nie chodziło o to, ze nie chce by ktoś widział mnie w samym staniku. Był inny powód, wiedziała o nim tylko mama i Dariah. Szybko wstałam od stolika i chwiejnym krokiem poszłam w stronę toalety. Weszłam w pierwsze drzwi, tam był korytarz z dwiema parami drzwi. Jedne prowadziły do męskiej toalety, drugie do damskiej. Stanęłam przed wielkim lustrem i przyjrzałam sie odbiciu. Uśmiechnęłam się. A przynajmniej spróbowałam. Bo jak uśmiechać się, gdy przywołuje sie takie wspomnienia jak moje?
Po chwili wszedł Nathan i objął mnie od tyłu, a widząc w odbiciu moją minę, zapytał:
- Czy coś sie stało?
Powoli i niepewnie przecząco pokiwałam głową.
- Na pewno? Mi możesz powiedzieć. Czemu nie chcesz zagrać? Odnoszę wrażenie, że twoja niechęć to nie jest zwykły kaprys. Wstyd przed figurą też nie, bo oboje wiemy jak do tego podchodzisz- uśmiechnął się lekko.
Odwróciłam się w jego ramionach i spojrzałam na niego smutno.
- Chcesz wiedzieć?- spytałam odpychająco.- To ci się nie spodoba.
-Skąd wiesz? Spróbuj.
Złapałam go za rękę i otworzyłam drzwi do damskiej toalety, pomieszczenie nie było duże, tak jak większość toalet w drogich londyńskich restauracjach, ale gdy stanęliśmy po dwóch stronach ubikacji nie było ciasno. Wytarłam z policzka łzę, nawet nie wiem, kiedy pociekła. Wzięłam głęboki wdech i podciągnęłam bluzkę do góry.
Nathan w pierwszej chwili, zdezorientowany rozglądał sie po moim brzuchu, szukając tego, co chciałam mu pokazać, a gdy juz to zobaczył, jego oczy stały sie duże jak spodki, później widziałam współczucie. Spojrzałam w dół. Na wysokości dwóch centymetrów od pępka rozciągała sie piętnastocentymetrowa blizna, biegnącą wzdłuż ciała. Od razu było widać, czym była zrobiona. Nóż.
Nathan podszedł do mnie powoli, opuścił mi bluzkę i przytulił do siebie.
Nigdy tak mnie nie przytulał. Zawsze czułam sie w jego objęciach bezpiecznie i wiedziałam, że jestem dla niego bardzo ważna. Ale teraz poczułam, że tylko on może mnie ochronić przed złem całego świata. Wiem, że nikt nie może mnie przed niczym uchronić, ale jego ramiona wtedy dawały mi poczucie bezpieczeństwa. Wtedy trzymał mnie jakbym była najkruchszym bogactwem na świecie. Jednocześnie mocno i stabilnie oraz delikatnie.
- Kto ci to zrobił?- zapytał. Zignorowałam jego pytanie, zadając swoje:
- Nie jestem teraz dla ciebie nieatrakcyjna?- odsunął sie ode mnie lekko. Na tyle, że mogłam ujrzeć jego wilgotne oczy. Nathan płakał?!
- Chyba żartujesz, jesteś dla mnie atrakcyjna. I zawsze będziesz atrakcyjna, nieważne, co ci się stanie, jak będziesz wyglądać. Nie ważne czy będziesz miała taką ranę jedną czy pięćdziesiąt, mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, zawsze będziesz dla mnie najpiękniejsza kobieta pod słońcem i nikomu nie pozwolę cię ponownie skrzywdzić. Od teraz będę cie chronił, i nie obchodzi mnie, że nie potrzebujesz bodyguarda.
Po jego słowach zrobiło mi sie lepiej. Nikt mi nigdy czegoś takiego nie powiedział, od nikogo nie spodziewałam się sie takich słów. Uśmiechnęłam się do niego.
-Chodźmy już, zaczną sie niepokoić.
-Zaraz, zaraz, nie powiedziałaś mi jak rana się na tobie znalazła.- Spojrzał na mnie wyczekująco.- Chcę wiedzieć.
-Dobrze, powiem ci, tylko stąd wyjdźmy, ok?
Wydostaliśmy sie z tej toalety. Nathan usadowił mnie przy stoliku w kącie, tyłem do znajomych, żeby nie widzieli ze płakałam, a sam poszedł im wyjaśnić, że musimy pogadać. Po chwili wrócił i usiadł na przeciwko mnie. Zaczęłam mu wszystko wyjaśniać:
-Kiedy mieszkałam w Polsce, jak miałam 16 lat, chodziłam z takim chłopakiem, miał na imię Kacper- na chwilę przymknęłam oczy, przywołując okropne wspomnienia. Znowu poczułam ciepło na policzkach, nie mogłam przy nie płakać- zerwałam z nim, ale on nie mógł sie z tym pogodzić, często do mnie przychodził i błagał żebym do niego wróciła. Ale ja juz miałam nowego chłopaka. Nasi rodzice sie przyjaźnili i w pewien weekend ja, moja mama i Dariah pojechałyśmy z nim i jego rodzicami pod namiot. Mojego taty wtedy nie było, był za granicą, na miesięcznym spotkaniu biznesowym. W nocy, Kacper zakradł sie do mojego namiotu i nożem, zrobił mi to- lekko dotknęłam ręką miejsce, gdzie była rana.
Nathan miał czerwone oczy, usiadł obok mnie i przytulił do siebie.
-Jak mógł zrobić coś takiego?! Nienawidzę go! Niech ma nadzieję, że go nigdy nie spotkam...
- Wyjechał do Turcji.- Poinformowałam go, chociaż nie wiem, czemu to miało służyć.- Obiecaj mi, ze nikomu nie powiesz. Wiesz tylko ty, mama i Dariah.
- Nie martw się, ode mnie nikt sie nie dowie. Nie poszłaś z tym na policje?
- Nie chciałam, byłam głupia, teraz juz za późno. Nie chcę się w nic pakować- pociągnęłam nosem.
- Może wracajmy juz do domu, dobrze?- Zaproponował.
- Dobrze, szkoda tylko French, bo najwyraźniej dobrze sie bawi- stwierdziłam, zerkając przez ramię. Grali w tego pokera. French siedziała bez podkoszulki, ale była roześmiana i co chwile wymieniała uśmiechy z Jay'em.
- Zrozumie to.
Odwiozłam Nath'a do domu,  a gdy juz trafiłam do swojego pokoju, od razu poszlam spać.

                                                                               ***
Ciekawe, że gdy jesteśmy pod wpływem emocji potrafimy zdradzić komuś naszą największą tajemnicę, nie zastanawiając się, jakie to będzie miało skutki w przyszłości. Możemy otworzyć się przed kimś obcym, uważając go za osobę bardzo bliską. Czemu wierzymy komuś, kogo znamy od kilku tygodni bardziej niż komuś, kto jest naszym przyjacielem od kilku lat? Emocje potrafią otworzyć nas jak książkę i pozwolić komuś żeby ją przeczytał.
Ja byłam taką książka kiedy pokazywałam Nathanowi bliznę. Jedna z moich największych tajemnic została zdradzona komuś, kogo prawie nie znam. Ufam mu, ale czy aż tak, żeby się przed nim otwierać na taka skalę? Wiedziały od tym cztery osoby. Ja, mama, Dariah i ten dupek. Teraz wie pięć. To chyba za dużo. Co, jeśli zbyt pochopnie mu zaufałam?
A może nie powinnam mówić o tym nikomu?
Jesteśmy ze sobą dopiero od dwóch dni.
Nie. Nathanowi mogę zaufać. Koniec podejrzeń.
Chyba jednak nie potrafię sobie tak powiedzieć skoro zawsze mówiłam "nie ufaj nikomu", z naciskiem na "nikomu".

Takie myśli chodziły mi po głowie odkąd sie obudziłam. Leżałam w łóżku i myślałam. Po dwóch godzinach uznałam, że pójdę na dół i zrobię coś pożytecznego dla społeczności. Chciałam zrobić śniadanie, ale French była szybsza, już to wykonała. Wtedy zaczęłam sie niegościnnie zastanawiać, kiedy ona wróci do domu?!
- Co tak szybko się wczoraj się wczoraj wynieśliście?- zapytała, pochłaniając jajecznicę. "A co ty taka wścibska?", chciałam odpowiedzieć pytaniem, ale się powstrzymałam, zamiast tego powiedziałam:
- Źle się poczułam, głowa mnie rozbolała




Witam, witam ;) W końcu dodałam :) Podoba się? Mam nadzieję, że tak XD Pisałam go przy ogladaniu filmu z dość smutnym klimatem i stąd się wzięła ta cała blizna ;P Komentujcie, proszę was <3 

3 komentarze:

  1. Swieeetnyyy:***!!!!!! Naprawdę nieziemskie opowiadanie:}}}

    OdpowiedzUsuń
  2. lol juz tysiac kocham ten blog!!!!! Kiedy next???

    OdpowiedzUsuń